Rozdzielczość 4K jest z nami od kilku dobrych lat, ale dopiero teraz posiadacze monitorów z taką matrycą mogą pozwolić sobie na swobodne granie w jakąkolwiek grę bez jakichkolwiek wyrzeczeń. Wszystko dzięki przedstawicielce najnowszej serii kart graficznych NVIDIA GeForce RTX, która może pochwalić się wydajnością zdolną do wykręcenia błogosławionych 60 klatek na sekundę w każdej grze w tak wysokiej rozdzielczości. Dziś nie mamy już więc żadnych wymówek co do płynności, czy potrzeby łączenia przynajmniej dwóch kart, aby przejść z leciwych już, choć nadal panujących na większości stanowisk monitorów Full HD. No, wymaga to oczywiście pokaźnego budżetu, którym warto dysponować z głową… dlatego więc rzućmy okiem na to, dlaczego Waszym następnym monitorem powinien być ten z rozdzielczością 4K.
Zobacz również: Czy warto korzystać z Asus FanConnect 2
4K Trochę teorii
Zacznijmy może od tego, czym w ogóle jest rozdzielczość ekranu, bo jest to typowe pojęcie, o którym każdy coś tam i gdzieś tam słyszał, ale z jego zrozumieniem mógł mieć już kłopot. Na tapet weźmy więc tradycyjne Full HD, czyli 1080p lub 1920×1080 (jak wolicie). Niewielką część wytłumaczenia tego pojęcia ma oczywiście to trzecie określenie, które bezpośrednio odwołuje się do ilości pikseli obecnych na ekranie.
Liczba 1920 oznacza więc dokładną ilość pikseli ustawionych w pojedynczej poziomej linii w poziomie ekranu, a 1080 w pionie. Nawet „x” nie znalazł się tutaj przez przypadek, bo odwołuje się tak naprawdę do rzeczywistej ilości pikseli na ekranie. Full HD ma ich więc 2 073 600 (1920 x 1080), co w porównaniu do rozdzielczości 4K będącej bohaterem tego wpisu, jest wręcz śmieszne, bo mówimy tutaj o czterokrotnej różnicy z racji obecności aż 8 294 400 (3840 × 2160) pikseli na ekranie.
Zobacz również: Przegląd darmowych programów do odzyskiwania danych.
Jak jednak się domyślacie, rozdzielczość nie jest jedynym wyznacznikiem finalnej jakości obrazu. Jest bowiem powiązana z wielkością ekranu, ponieważ wraz ze wzrostem cali zmniejsza się współczynnik PPI (Points per Inch), czyli pikseli, które są upakowane na jednym calu. Stąd też wzięły się pewne stereotypy, wskazujące 24-calowe modele za złoty środek do rozdzielczości 1080p, uznając wymóg posiadania przynajmniej rozdzielczości 2K na tych 27-calowych.
Jest w tym oczywiście ziarno prawdy, co sprawdziłem na własnej skórze, porównując połączenie 24-cali w Full HD z 27-calami w 2K, zauważając jedynie marginalne różnice w wielkości pikseli (oczywiście na plus temu drugiemu przypadkowi). Jednak w niektórych przypadkach jest ona znacznie bardziej nasilona, co można dostrzec, porównując np. gładkość przejść rozmyć takiego rodzaju grafik. Innymi słowy – wielkość ekranu w stosunku do rozdzielczości ma ogromne znaczenie, bo przekłada się na najważniejszy współczynnik, czyli ilość pikseli na cal.
Komentarze