Radosław Trochimiuk zatrzymany został w październiku 2011. Miał wtedy 29 lat i pięć lat sędziowania meczów na szczeblu centralnym. W sezonie 2010/11 zadebiutował w ekstraklasie, gdzie do zatrzymania przez CBA sędziował w 14 spotkaniach. – To było bardzo filmowe zatrzymanie. Co prawda bez kajdanek, ale do drzwi domu moich rodziców o szóstej rano zapukało trzech agentów – wspomina Trochimiuk.
Trochimiuk: Tych 10 lat już nikt mi nie odda i tego żałuję
Teraz mówi już o tym z łatwością. Mimo wszystko czuć w jego głosie ulgę, a może nawet satysfakcję. – Czy satysfakcję to nie wiem – zaznacza. – Trudno to jednoznacznie stwierdzić, bo jedna połowa podpowiada mi, że tak: odczuwam tę satysfakcję. Ale druga wciąż czuje pewien niesmak, że popełniony został błąd w systemie i znalezienie go trwało aż tak długo. Tych 10 lat już mi nikt nie odda i tego właśnie żałuję. Tym bardziej że to były dla mnie bardzo trudne lata – dodaje Trochimiuk.
Zobacz również: Boateng, Mueller i Hummels wracają na Euro 2020
I wraca do momentu zatrzymania: – Na początku nie wiedziałem, o co chodzi, o jaki mecz, czego w ogóle dotyczy moje zatrzymanie. Dopiero po przewiezieniu do prokuratury we Wrocławiu usłyszałem, że chodzi o mecz trzeciej ligi: OKS Olsztyn – Drwęca Nowe Miasto Lubawskie z rundy jesiennej sezonu 2004/05. Jeden z kilkuset, które sędziowałem w drodze do ekstraklasy. Który ani w żaden sposób nie utkwił mi w pamięci, ani jak się później okazało, w ogóle o niczym nie decydował.
Komentarze